W końcu, po wielu latach, jedno z moich marzeń się spełniło: poleciałem do Japonii! Droga do tego celu była bardzo długa i pełna przeszkód, ale nadszedł na to czas. Będzie to wiele nowych doświadczeń, a korzystając z okazji, postaram się jak najwięcej swoich wrażeń opisać.
Krótki wstęp
Otwieram na blogu nową serię wpisów dotyczącą mojego pobytu w Japonii. Pobyt ten jest mniej typowy, ponieważ nie turystyczny, a w ramach wymiany studenckiej. Te kilka miesięcy obfitować będzie w mnóstwo nowych doświadczeń, ponieważ nie tylko pierwszy raz jestem w Japonii, ale również pierwszy raz jestem za granicą na tak długi czas, a nawet pierwszy raz leciałem samolotem. Budziło to we mnie sporo ekscytacji, ale też i niepewności, strachu, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie miałem pojęcia, czy sobie poradzę. To całkiem ciekawe uczucie.
Dla kogo powstają te wpisy? Będą one dla osób planujących wizytę w Japonii, a także dla tych, którzy chcą się wybrać na podobną wymianę studencką. Powstają również dla mojej rodziny i znajomych, aby mogli zaznajomić się z moimi wrażeniami w takiej formie. Wpisy te będą również dla mnie, w ramach pamiątki z mojego pobytu (podejrzewam, że będę do tych tekstów niejednokrotnie wracać).
Podjęcie decyzji
Już od dawna marzyłem o tym, żeby polecieć do Japonii. Nieprzerwanie jednak odkładałem myśl o takiej podróży na dalej nieokreśloną "przyszłość". Mówiłem sobie, że nie jestem jeszcze wystarczająco na to przygotowany. Po latach zdałem sobie sprawę, że czas ucieka, a ja możliwe, że nigdy nie będę przygotowany tak, jakbym tego chciał. Dlatego zdecydowałem, że muszę tam polecieć przed swoimi 30. urodzinami. I to mi się udało.
Wyjazd turystyczny byłby ciekawy, ale wyjazd w ramach wymiany studenckiej brzmiał jeszcze bardziej ekscytująco. Jeszcze jak studiowałem na pierwszym stopniu, to były możliwości takiego wyjazdu, choć te niestety przegapiłem. Gdy zacząłem drugi stopień, to wiedziałem, że tematem wymiany muszę się zainteresować już na samym początku.
Osoby, które mnie znają, mogą wiedzieć o tym, że ja na studia magisterskie wybierałem się już wcześniej, w 2019 roku. Podjęty przeze mnie wybór kierunku był nie do końca trafiony, ponieważ z powodu niewystarczającej liczby kandydatów nie otwarto go. W tamtym czasie byłem tym zawiedziony, choć nie wiedziałem jeszcze, że parę miesięcy później rozpocznie się pandemia i wszyscy będą musieli się pozamykać w domach. Rozpocząłem pracę, jednak wciąż miałem w myślach to marzenie, które kilka lat później postanowiłem zrealizować.
Ponownie zapisałem się na studia. Rozpocząłem również całą procedurę związaną z wymianą, bo swoje zainteresowanie tematem musiałem wyrazić jak najwcześniej (w przypadku studiów dwuletnich właściwie można by było wyjechać tylko w drugim lub trzecim semestrze).
Formalności
Tego typu przedsięwzięcie jest związane z naprawdę wieloma formalnościami, których trzeba dopilnować na każdym etapie. Obie uczelnie wymagają wiele dokumentów, zebrania podpisów i zgód od różnych osób, podpisania oświadczeń, przygotowania deklaracji itp. Na szczęście udało się wszystko dopiąć, choć niektóre dokumenty gotowe były właściwie na ostatnią chwilę. Tutaj trzeba być naprawdę zorganizowanym i zdeterminowanym.
Płatności
W przypadku Japonii potrzebna jest zarówno gotówka, jak i wygodna karta płatnicza. Moje główne osobiste konto bankowe nie było do tego celu odpowiednie, przede wszystkim przez koszty przewalutowania, które musiałbym ponosić przy każdej płatności czy wypłacie z bankomatu.
Przejrzałem kilka dostępnych opcji i wyrobiłem sobie Revoluta. Właściwie to już wcześniej miałem zamiar z niego korzystać, ze względu na możliwość używania kart wirtualnych, ale dopiero teraz pojawiła się silniejsza potrzeba, aby w końcu założyć konto i zamówić kartę. Oprócz Revoluta założyłem sobie również darmowy rachunek w kantorze walutowym Aliora. Dlaczego? W Revolucie dla darmowych kont jest ograniczenie darmowych wypłat z bankomatów do kwoty 800 PLN miesięcznie. W przypadku kantora walutowego darmową wypłatę z bankomatu mam jedną, ale nieograniczoną żadną kwotą. Który z tych limitów jest lepszy? Nie wiem, choć jeśli mogę mieć te konta za darmo, to czemu nie wziąć obu – w razie jak wyczerpię limit na jednym z nich, zawsze będę mógł skorzystać z drugiego.
Mieszkanie
Na czas wymiany potrzebne jest stałe miejsce zamieszkania. Uczelnia co prawda ma akademik, ale znajdujący się na drugim kampusie poza Tokio, gdzie odbywają się tylko niektóre zajęcia. Ponoć też nie jest łatwo dostać w nim miejsce. Drugą opcją jest jeszcze rządowy akademik Tokyo International Exchange Center (TIEC). Jest on dostępny tylko dla studentów drugiego stopnia, doktorantów i pracowników uczelni. Choć spełniałem wymagania i wysłałem kompletne zgłoszenie, nie zostałem tam przyjęty. Musiałem więc poszukać innego lokum.
Uczelnia japońska przesłała wszystkim kandydatom poradnik, w którym poinformowali o możliwościach poszukiwania mieszkania/pokoju, wraz z paroma rekomendacjami stron, na których publikowane są oferty. Znalezienie odpowiedniego miejsca było naprawdę ciężkie. Wszystkie lokale porównywałem pod względem ceny, położenia i dostępnych udogodnień.
Spora część dostępnych pokoi na tych stronach to były miejsca typu "sharehouse" – wynajmujący ma dostęp do małego prywatnego pokoju (wyposażonego zazwyczaj w łóżko, biurko z krzesłem i minilodówkę), a całą resztę pomieszczeń dzieli z lokatorami innych pokojów. Standardem "kuchni" w takich miejscach jest zazwyczaj zlew i jeden palnik. Takie miejsca mogą być nie do końca komfortowe, choć możliwość zapoznania się z innymi mieszkańcami "sharehouse'u" jest jednocześnie przedstawiana jako jeden z plusów.
Ja ostatecznie wybrałem pokój, w którym kuchnia (w wymienionym powyżej "standardzie") i łazienka są również prywatne. Jest to rozwiązanie droższe, ale ze względu na dostępność i lokalizację właśnie na to się zdecydowałem.
W przypadku wybranej przeze mnie firmy wynajmującej, przy rezerwacji pokoju zapłacić musiałem depozyt w wysokości 30000 JPY (~801 PLN). Dwie trzecie tej kwoty podlega zwrotowi na koniec pobytu, a pozostała część pokrywa opłaty serwisowe. Opłata za wynajem wynosi 89000 JPY (~2353 PLN) miesięcznie.
Przydatne linki
https://tokyosharehouse.com/eng/
https://bgj.co.jp/en/
https://www.oakhouse.jp/eng/
https://www.sakura-house.com/
https://fujimihouse.jp/?lang=en
https://www.interwhao.co.jp/english/
Ubezpieczenie
W kwestii ubezpieczenia, uczelnia przyjmująca wymaga zapisania się do japońskiego ubezpieczenia zdrowotnego (NHI). Zapisać się do niego można poprzez urząd znajdujący się w miejscu, gdzie będziemy mieszkać. Za miesięczną opłatą ubezpieczony zwolniony jest z 70% opłat za leczenie/badania. Ubezpieczenie to nie pokrywa jednak wydatków związanych z niespodziewanymi wypadkami.
Uczelnia japońska w moim przypadku zapisuje i opłaca wszystkim studentom ubezpieczenia "Gakkensai" i "Gakkenbai". Dotyczą one wypadków związanych z pracą badawczą i pobytem na uczelni.
Obie uczelnie wymagają również, aby student posiadał inne ubezpieczenie (od podróży i NNW). Jedno ubezpieczenie za granicą mam w ramach konta bankowego, ale nie jest ono wystarczające, ze względu na brak możliwości uzyskania zaświadczenia/nr polisy. Od kolegi wybierającego się na tę samą wymianę dowiedziałem się o ubezpieczeniu z karty EURO26 (ubezpieczycielem jest UNIQUA), z którego skorzystać może każdy student, który nie ukończył jeszcze 30 lat. Akurat spełniam te warunki: ja to mam szczęście.
Podsumowanie
Tym wpisem otwieram nową serię i będę starał się opisywać swoje "przygody" w miarę na bieżąco (o ile nauka na uczelniach mi na to pozwoli). Poza blogiem więcej zdjęć będzie można znaleźć na moich profilach w social media (linki w stopce). Jeśli macie jakieś pytania, coś Was ciekawi, albo chcielibyście podzielić się swoimi spostrzeżeniami, zapraszam do sekcji komentarzy.
W następnym wpisie będzie druga część o przygotowaniach przed podróżą. Później będą już wpisy z samego pobytu.
Muzyczne polecenie
Pomyślałem sobie, że ciekawym urozmaiceniem każdego wpisu mogłoby być polecenie japońskiej muzyki. W pierwszym wpisie z serii polecę coś starszego i raczej szerzej znanego. Mowa tu o piosence "Plastic Love" Marii Takeuchi z 1984 roku. Utwór ten to jeden z przedstawicieli gatunku "City Pop". A dlaczego mówię, że piosenka jest szerzej znana? Pomimo swojego wieku, parę lat temu piosenka dostała "drugie życie" i zyskała na popularności w internecie wśród wielu słuchaczy, w tym poza Japonią. Trend był tak duży, że... piosenka otrzymała oficjalny teledysk, wykonany 37 lat po jej premierze. I to właśnie ten teledysk tu zostawiam.